Wpisy
Stałam przy półce z gazetami w Realu, kiedy ktoś mnie puknął w plecy, odwróciłam się, za mną stała Magda. Jak zawsze kolorowa, uśmiechnięta, z torbą przewieszoną przez ramię. Wyciągnęła mi z ręki gazetę i zaczęła ją przeglądać. Czasopismo było otwarte na stronie z artykułem o Krzysztofie Krawczyku.
- Chcesz poznać prawdziwych ulicznych grajków?
Pokiwałam głową. Nigdy nie byłam fanką Trubadurów, wręcz przeciwnie, śmieszy mnie ich kolorowe stroje ale z byłam ciekawa, co tym razem Magda wymyśliła, wszak nie od dziś było wiadomo, że Magda jest właścicielką najbardziej szalonych pomysłów pod słońcem. Powiedziała, że zapozna mnie jutro z ulicznym grajkami, z Piotrkowskiej. Nie spodobał mi się początkowo ten pomysł, nie żebym miała coś do kogokolwiek, ale siedzenie na chodniku i rzępolenie na gitarze akustycznej kojarzyło mi się bardziej z żebraniem, niż z uczciwym zarobkiem. Oczywiście artykułu nie przeczytałam…
Następnego dnia ubrana w ciepłą bluzę, bawełnianą spódnicę, uzbrojona w termos i zwykłą, ludzką ciekawość, ruszyłam na podbój nowego życiowego doświadczenia. Na początku zastanawiałam się, czy jeszcze nie wziąć jakiegoś instrumentu muzycznego, ale stwierdziłam, że za jeszcze wcześnie (albo już za późno) na uliczne granie. Kiedyś jak byłam bardzo młoda, to miałam ambicje muzyka, niestety wraz z nadejściem wieku młodzieńczego wszelkie instrumenty muzyczne poszły w kąt, a ich miejsce zajął głos nastoletniego serca.
Z Magdą spotkałam się przy Pasażu Schillera, oczywiście jak zwykle robiła zdjęcia. Tym razem na celowniku jej obiektywu stanęła fontanna i pomnik. Zobaczyłam ją z daleko, pomachałam, ona mi odmachała i podeszła. Potem złapała mnie pod rękę i świergocząc coś o cudownej i uzdolnionej młodzieży, która do TVN-u się nie dostanie, bo nie ma znajomości. Gdy doszłyśmy na miejsce przede mną siedziała na kurtkach grupka młodzieży rozpaczliwie zawodząca bluesa, przed nimi leżał futerał, w futerale kilka groszy, oraz tekturka z napisem „Zbieramy na wakacje”. Nie pytałam się, czy to jest legalne, kiedy skończyli śpiewać hit Ryśka Riedla zagadałam chłopaka z dredami o zarobki, wzruszył tylko ramionami, że on to robi dla przyjemności, a nie dla kasy. Dwie blondynki siedzące obok niego mu zawtórowały. Stwierdziłam, że to nie moje klimaty i mimo namów Magdy nie został na dłużej, na pożegnanie wyciągnęłam z portfela serca pięć złotych i położyłam w futerale, życząc współczesnym trubadurom szczęścia.
Oglądałam właśnie „Pogodę na jutro” w reżyserii Jerzego Stuhra, kiedy do mojego mieszkania wszedł Roman. Dałam mu kiedyś klucze żeby podczas mojej nieobecności podlewał pelargonie, potem jakoś specjalnie się o nie dopominałam i od tamtego czasu sąsiad nie bawił się w specjalne grzeczności, tylko nawiedzał mnie kiedy mu się to rzewnie podobało. Na początku byłam poirytowana sytuacją, ale potem się przyzwyczaiłam, wszak nic nie ginęło, a dywanów w pomieszczeniach nie posiadam, więc nawet nie miał możliwości mi ich zabrudzić. Usiadł obok i powiedział, że cieszy się, iż Myslovitz gra na każdych juwenaliach, bo ich bardzo lubi. Podobno mają wielki sentyment do Łodzi, bo w naszym mieście spotkało ich wiele dobrego. Zadumałam się i od razu przypomniała mi się Magda ze swoim niegasnącym optymizmem.
Podczas napisów końcowych Roman powiedział, że Kamil Maćkowiak, który grał kiedyś w filmie Stuhra – „Korowód” ma świetny gust, bo słucha Tiny Turner, w dodatku musi mieć doskonały słuch muzyczny, bo oprócz tego, że jest aktorem jest także baletmistrzem. Długo jeszcze siedzieliśmy i zachwycaliśmy się osobą Kamila Maćkowiaka, który mimo tego, że jest utalentowany, ambitny, kreatywny, kulturalny i skromny to jeszcze w dodatku pozostał człowiekiem, który wybrał sobie najlepsze wzorce tj. Helena Modrzejewska. Nagrody, które zdobył nie przewróciły mu w głowie, a role Pana Kamila na długo zapadają w pamięć. Człowiek po spektaklach długi siedzi w domowym zaciszu i rozważa zachowania bohaterów, które nie zawsze wydają się jasne i właściwe. Oczywiście to nie jest zasługa tylko Pana Kamila, ale także innych partnerów scenicznych (albo partnerek).
Ewa Audykowska – Wiśniewska, bowiem „Totalnie szczęśliwi” nie byli totalnie udani bez udziału Ewy Audykowskiej – Wiśniewskiej, Sambor Czarnota, Iwona Karlicka, Mariusz Witkowski, Matylda Paszczenko, Dobromir Dymecki, Katarzyna Cynke – to tylko niektóre nazwiska osób, które współtworzą z Kamilem Maćkowiakiem bohaterów dramatów. Oczywiście nie wolno zapomnieć o „Niżyńskim”, który jest przedstawieniem wyprodukowanym przez Fundację Kamila Maćkowiaka. „Niżyński” podbił serca nie tylko Polaków, ale także Rosjan, dzięki czemu zdobył bardzo dużo nagród.
Oprócz desek teatralnych istnieje także szklany ekran, Kamila pamiętam jako rozpieszczonego synka nauczycielki – Mikołaja z „Pensjonatu pod Różą”, potem to już były tylko role gangsterów („Oficer”), psychopatów („Naznaczony”) lub ludzi z drugiej strony barykady („Kryminalni”).
Pozdrawiam.
Spotkałam ją pod kościołem św. Teresy i św. Jana Bosko przy ulicy Uniwersyteckiej, wdychała nad kopułą kościoła oraz pochmurnym niebem. To właśnie od Magdy dowiedziałam się, że papież Jan Paweł II był w mojej parafii.
Magda była tamtego dnia wyjątkowo smutna, gdy spytałam „Co się stało?”, jej smukłe palce owinęły się wokół mojej dłoni i pociągnęły w nieznanym kierunku. Przez całą drogę milczałyśmy, miejscem docelowym okazało się podwórko na jednym z łódzkich blokowisk, pełne kotów zewsząd nadbiegających na dźwięk ciepłego głosu Magdy. Pasiaste, czarne, w ciapki i kulejące. Wszystkie tak samo ufne wobec osób karmiących, wszystkie uciekające przez obcymi. Niektórzy wykorzystują kocią „naiwność” i dosypują różnych trutek do kociego żarcia, co skutkuje zdychaniem w wielkich męczarniach dla tych kotów, jednak to nie jedyny problem kotów i ludzi dobrego serca, nie wspominając nawet o zimie i bezmyślności, a raczej okrutności ludzi, którzy złośliwie zamykają okna do piwnic tak by zmarznięte kociaki nie mogły się ogrzać, to ludzie nie myślą o sterylizacji kotów i jeżeli kot zaliczy „wpadkę” wyrzucają małe kociaki (albo w gorszym przypadku je zabijają).
Wysłuchałam półgodzinnych skarg z uwagą i niekłamanym żalem dla losem bezdomnych istot. Osobiście mam jednego kota, znalezionego w budynku liceum ogólnokształcącego mieszczącego się przy jednej z bardziej ruchliwych ulic miasta, kot najprawdopodobniej wszedł przez okienko będące bramą do szatni. Nie powiem, że jestem bardzo mądra, ale mój kot miał szczęście, że przygarnęłam go właśnie ja.
Z racji na to, że blog jest na temat muzyki napiszę, że w Łodzi świetnymi miejscami na obcowanie z muzyką są: Teatr Wielki, Teatr Muzyczny i Filharmonia. ;)|
Do twórczości Piotra Roguckiego podchodziłam z pewną dozą nieufności, oczywiście słyszałam o nim nieraz i nawet wszyscy moi znajomi mówią o nim w samych superlatywach, ale gdy usłyszałam, że na jego koncertach występuje pogo, to aż mi włosy na głowie dęba stanęły. Oczywiście to nie jest wina Piotra Roguckiego, ani zespołu, ale pogo mnie zdecydowanie zniechęca do odwiedzania koncertów, wszak zostać nadepniętych glanem to żadna przyjemność. Oczywiście na pomoc jak zwykle przybiegła Magda, która tamtego dnia miała świetny humor. To od Magdy dowiedziałam się, że Piotr Rogucki był harcerzem, nazwa Coma powstała przez przypadek, ponieważ zespół był umówiony na wywiad Radia Łódź, a nie miał nazwy. Potem było raz lepiej, raz gorzej, ale zespół zdobył kilka prestiżowych nagród i zespół istnieje, więc poziom musi być wysoki, bo ludzie gusta mają różne, ale tak naprawdę tylko najlepsi pozostają na rynku muzycznym dłużej niż trzy lata, a Coma istnieje już ponad czternaście (z niewielkimi przerwami).
Magda mówi, że muszę się koniecznie kiedyś wybrać na ich koncert, pewnie się kiedyś wybiorę, bo ostatnio nałogowo słucham Magdy i łódzkiego Jazzu. Zespołem, który jest bardzo porównywany do Comy są Normalsi w skład, których wchodzi: Piotr – wokalista Grzesiek – perkusista, Mirek – gitarzysta elektryczny i Przemek – gitarzysta basowy.
Coś Piotra Roguckiego:
Pozdrawiam. ;)
Łódzkie zespoły muzyczne prezentują nasze miasta na cały świat. Nie ma co się rozpisywać. Czas przedstawić najsławniejsze łódzkie zespoły muzyczne:
Coma – polski zespół rockowy założony w czerwcu 1998 roku w Łodzi. Muzyka grupy inspirowana jest dokonaniami takich zespołów jak Illusion, Pearl Jam czy Led Zeppelin.
Grupa powstała w 1998 roku w Łodzi z inicjatywy gitarzysty Dominika Witczaka i perkusisty Tomasza Stasiaka, obaj występujący wcześniej w grupie Ozoz. Wkrótce do zespołu dołączył basista Rafał Matuszak, a następnie gitarzysta Wojciech Grenda i wokalista Piotr Rogucki. W 2001 roku w wyniku nieporozumień z zespołu odszedł Wojciech Grenda, którego zastąpił Marcin Kobza. Pierwszym wydawnictwem grupy był singel „Skaczemy/Pasażer”.
Pod koniec 2003 roku udało się grupie podpisać kontrakt z BMG Poland, co umożliwiło rozpoczęcie nagrań do debiutanckiej płyty - Pierwsze Wyjście z Mroku. Przed wydaniem pierwszego studyjnego albumu zespół zyskał popularność koncertując u boku Kazika, Sweet Nosie, Acid Drinkers i T.Love.
Zespół w 2001 roku dotarł do ostatniego etapu przesłuchań konkursu debiutów w Opolu, w 2004 roku zajął pierwsze miejsce na Festiwalu Rockowym w Węgorzewie, a 15 marca 2005 roku zdobył statuetkę Fryderyka w kategorii Album Roku - Rock - za płytę Pierwsze wyjście z mroku. W 2007 roku, zespół otrzymał dwa Fryderyki w kategoriach: "Album roku - rock/metal" za Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków oraz "Zespół roku". W tym samym roku, zespół otrzymał również nagrodę publiczności Przystanku Woodstock "Złotego Bączka". W 2009 roku zespół otrzymał kolejne dwa Fryderyki w kategoriach: "Zespół roku" oraz "Album roku - rock" za swój ostatni krążek "Hipertrofia", a wokalista grupy - Piotr Rogucki został wyróżniony statuetką Fryderyka w kategorii "Wokalista roku".
Jako jedyny łódzki zespół rockowy przez 20 tygodni nie opuszczał pierwszego miejsca na liście przebojów Radia Łódź. Trzykrotnie - 13 czerwca 2004, 4 czerwca 2006 i 25 stycznia 2009 koncertował na antenie Programu Trzeciego. W lipcu 2006 roku wystąpił na XII Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą oraz na Tyskim festiwalu muzycznym im. Ryśka Riedla "Ku przestrodze".13 czerwca 2007 zespół Coma zagrał przed Linkin Park i Pearl Jam podczas ich koncertu na Stadionie Śląskim w Chorzowie, a 12 sierpnia 2007 wystąpił przed Toolem, Dir en grey i Fair to Midland na Metal Hammer Festival.
Piosenka jedna z wielu:
Strona z których warto czerpać informacje o zespole, oficjalna strona zespołu:
http://coma.art.pl/news/
Strona z której czerpałam informacje:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Coma
Podróż turysty zaczyna się zwykle na dworcu, chyba, że turysta posiada własny środek transportu. Jednak my zajmiemy się miejscem, które kojarzy się głównie z odjazdami i przyjazdami.
Łódź Kaliska – największy dworzec kolejowy w Łodzi, położony na zachód od centrum miasta. Według klasyfikacji PKP ma kategorię B. Dworzec posiada w sumie 6 peronów, które są częściowo zadaszone szklanymi wiatami na peronach.
Stary głównie secesyjny budynek dworca służył do lat 70. XX wieku. Zaprojektował go na początku XX wieku architekt Czesław Domaniewski. Przed wejściem znajdowały się wysokie schody, nadające mu monumentalny charakter. Wewnątrz posiadał sporo secesyjnych detali, m.in. mosiężne wykończenia i kryształowe szyby w drzwiach. Na terenie dworca funkcjonowało kino "Dworcowe”.
W 1994 na miejscu starego budynku dworca postawiono nowoczesną bryłę. Nowy kompleks posiada m.in. windę przystosowaną dla potrzeb osób niepełnosprawnych.
Podczas trwającej kilkanaście lat modernizacji infrastruktury dworca, nie została dokończona jego wschodnia strona. Wschodni wiadukt nad aleją Bandurskiego został wybudowany, ale do dzisiaj nie położono na nim torów. Dawny plac budowy – miejsca pod perony i torowiska powoli zarastają drzewa.
Hm... Na dworcu oprócz muzyków zbierających do futerału nie znajdziemy żadnej orkiestry, ale za to trochę dalej od dworca, przy ulicy Piotrkowskiej 102 znajdziemy pub, ktorego z dworcem łączy jedyni nazwa.
Pub Łódź Kaliska - siedziba Stowarzyszenia Artystów Łódź Kaliska., którzy tworzą awangardową grupę artystyczną. która, powstała w Łodzi w 1979 roku. Od drugiej połowy lat 80. XX w. artyści tworzą fotografię inscenizowaną. Łódź Kaliska organizowała prowokacyjne happeningi. Od początku lat 80. "Łódź Kaliska" tworzyła tzw. "Kulturę Zrzuty", później tzw. "Kulturę Żenującą".
Ważne linki:
http://www.klub.lodzkaliska.pl/ - strona internetowa pubu. Znajdują się tutaj informacje odnośnie wydarzeń kulturalnych odbywających się w Łodzi Kaliskiej. Warto tam zaglądać, bo jest bardzo dużo ciekawych propozycji owocnego spędzania czasu.
http://www.lodzkaliska.pl/ - strona internetowa Stowarzyszenia Artystycznego "Łódź Kaliska"
Źródła z których korzystałam, także warto zajrzeć:
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81%C3%B3d%C5%BA_Kaliska_(grupa)
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81%C3%B3d%C5%BA_Kaliska_(stacja_kolejowa)